wtorek, 21 sierpnia 2012

Pensjonat "Ewa"

Kiedyś, dawno temu, jak mój brat miał lat 12, wszedł przez przypadek do sklepu z akcesoriami erotycznymi. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zawstydzonego. To dowodzi jak bardzo różni jesteśmy. W jak różnych kulturach dorastamy i jak różnie przedstawia się dzieciom sprawy związane z cielesnością i seksem. 

Ostatnio przeczytałam...

"Pensjonat Ewa" Andrea Camilleri. W komentarzu do książki, autor pisze, że "Pensjonat Ewa" jest efektem pisarskiego urlopu, który wziął sobie przed osiemdziesiątymi urodzinami. Gdyby każdy mój urlop kończył się w równie efektywny sposób, byłabym pod wrażeniem samej siebie. Camilleri jest dla mnie pisarzem idealnym. Do niedawna mogłam napisać to wyłącznie z perspektywy jego opowieści o Komisarzu Montalbano. Teraz, po przeczytaniu "Pensjonatu Ewa", utwierdzam się w tym przekonaniu. Camilleri to pisarz - mężczyzna, który pisze o bohaterach - mężczyznach. Nie inaczej jest w "Pensjonacie Ewa". Bo choć wiele słów w tej książce mówi o kobietach, to jej głównym bohaterem jest Nene - chłopiec, którego poznajemy, gdy ma lat 12 (chociaż mowa również o jego wcześniejszym życiu), a z którym się żegnamy w dniu jego 18 urodzin. Nene żyje w dwóch rzeczywistościach. W jednej, zdecydowanie tej dla niego odległej, ale nie geograficznie, a mentalnie i emocjonalnie, toczy się wojna. W drugiej, Nene poznaje świat przyjemności cielesnej, rozpoczynając od pieszczot, a na seksie kończąc.
Akcja toczy się na Sycylii, w miasteczku Vigata (zresztą tak, jak inne książki Camilleri'ego). Miasteczko to jedno z wielu typowych włoskich miasteczek: domy, port, urzędy, kościół. I Pensjonat "Ewa". Dom publiczny, do którego co dwa tygodnie przyjeżdżają nowe "pensjonariuszki". Dla Nenego to miejsce to ziemia obiecana, mimo, że na początku nie wie, czym ono w ogóle jest. Później staje się stałym bywalcem i przyjacielem dziewczyn.
Camilleri nie skupia się jedynie na Nenem. Opowiada również krótkie, aczkolwiek ważne historie z życia dziewcząt. Najbardziej spodobała mi się ta o Nadii, która spotkała świętego Calogero. Dziewczyna przysięgła, że dopóki nie uzbiera pieniędzy, dzięki którym jej brat zostanie zwolniony z więzienia, nie będzie się z nikim kochała dla przyjemności. Święty Calo był tak przystojny, że za każdym razem, kiedy go spotykała, musiała walczyć z pożądaniem. Wygrała. Stał się cud i pieniądze znalazły się w jej walizce. Historii o takich pięknych cudach jest w książce kilka.
Camilleri opowiada o wojnie, ale z perspektywy zupełnie nietypowej. Bo czyż w czasie, kiedy na miasto spada grad bomb, ktoś myśli o przyjemnościach cielesnych? Autor twierdzi, że to one są w tym czasie najważniejsze.
W książce najistotniejsze są trzy aspekty: dorastania młodego chłopaka do seksu; pokazania, jak żyją i kim są dziewczyny pracujące jako prostytutki oraz aspekt wojny, która wkrada się do codzienności i wyrywa kolejnych bliższych lub dalszych znajomych bohatera. W książce nie ma martyrologii narodu włoskiego, nie ma gloryfikacji zawodu prostytutki, nie ma głębokich filozoficznych rozważań o sensie wojny. Autor nie ocenia postaw bohaterów, skupia się na tym, co dla nich jest najważniejsze. Czyli wszystko kręci się wokół seksu, miłości, potrzeby bliskości. Kiedy czytałam „Pensjonat Ewa” przyszedł mi do głowy film, który pokazuje problem dorastania w czasie, kiedy dzieją się wielkie historyczne wydarzenia. Ten film to „Wszystko, co kocham”. Dla głównych bohaterów, nastolatków, wojna czy (w przypadku filmu) stan wojenny, nie są ważne. Ważne jest dorastanie, to jest ich największy problem, to jest dla nich najważniejsze historyczne wydarzenie, które przeżywają. Dwa zupełnie różne miejsca, inny czas historyczny, inny tekst kultury, a jednak przesłanie to samo – to dorośli toczą wojny, dzieci chcą je tylko przeżyć, być gdzieś z boku. Chcą mieć wspomnienia człowieka, a nie żołnierza.
Polecam „Pensjonat Ewa”, polecam Andreę Camilleri’ego. Lubię jego męskie postaci, lubię patrzeć na świat z jego perspektywy – taki trochę zza pół przymkniętych powiek. Bardzo hedonistyczny. Czasem akceptowalnie seksistowski. Bardzo włoski przede wszystkim. Po przeczytaniu książki, aż chce się krzyknąć (zastrzegam, że używam określenia zawartego w książce): „Chwała dziwkom!”. To też jest film. Ale dokumentalny. Na razie pozostańmy przy włoskim pensjonacie w sycylijskiej Vigacie.

Tytuł: Pensjonat Ewa
Autor: Andrea Camilleri
Data wydania: 2010
Stron: 162



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz