Nie przepadam za książkami, których akcja toczy się podczas wojny. Nie mam oczywiście na myśli reportaży czy książek historycznych. Trochę boję się przygnębiającej atmosfery, zbytniego tragizmu, górnolotnego heroizmu. Podziwiam ludzi, którzy decydują się o niej pisać, bo łatwo popaść w skrajności. Chyba łatwiej niż w przypadku innych książek.
Ostatnio przeczytałam...
Marian
Sutro
Marian
Sutro wychowała się w brytyjsko – francuskiej rodzinie. Jej ojciec był urzędnikiem
w Genewie, pracował dla Ligi Narodów. Matka, wyznania rzymskokatolickiego,
Francuzka z pochodzenia, prowadziła dwujęzyczny dom. Marian Sutro miała brata –
Neda, genialnego fizyka, starszego od niej o kilka lat. Marian Sutro była również
obiektem westchnień, osobą, do której Clement, przyjaciel Neda zapałał ogromnym
uczuciem. Pomimo różnicy wieku. Swój pierwszy pocałunek Marian Sutro przeżyła
właśnie z nim. I to właśnie od niego Marian Sutra otrzymywała listy miłosne,
kiedy przez trzy lata uczyła się w szkole prowadzonej przez zakonnice.
Alice
Alice
była oficerem brytyjskiego wywiadu, wyszkolonym do działalności szpiegowskiej
we Francji. Przeszła profesjonalne szkolenie w Szkocji, umie posługiwać się
bronią, walczyć, zabijać, uciekać, kamuflować się, przybierać różne tożsamości,
posługiwać alfabetem Morse’a. Jest też bezczelną i pewną siebie kobietą, która
zna swoją wartość i nie czuje się gorsza od mężczyzn. Alice, razem z innym
szpiegiem, Cezarem, zostaje wysłana na południowy - zachód Francji, aby tam
dołączyć do Rolanda, szefa okręgu WORDSMITH. Alice ma również inną, tajną misję
do wykonania. Kiedy nadejdzie czas, zostanie wysłana do Paryża, żeby przekonać
słynnego i genialnego fizyka do ucieczki do Anglii i pracy na rzecz aliantów.
Anne
– Marie Laroche
Anne
– Marie Laroche nie jest zbyt piękna, jej przeciętność to jej główna cecha.
Jednak jeden zwrócił na nią uwagę. Benoit. Przypadek sprawił, że się poznali.
Przypadek, że zaczęli razem pracować. Przypadek, że akurat on był pierwszym
mężczyzną, z którym Anne – Marie poszła do łóżka. Anne – Marie była studentką,
która szukając ciszy i spokoju, uciekając od męczącej wojny, trafiła na wieś.
Kiedy zaczęła się wojna, ona uczyła się literatury na Sorbonie. Teraz nie wie,
co robić. Chciała zostać nianią, bo lubi dzieci. Ojciec i matka nie żyją,
został jej jedynie brat walczący w Algierii.
Marian
Sutro, Alice i Anne – Marie Laroche to ta sama osoba. Marian Sutro zostaje
zrekrutowana do SOE, ponieważ doskonale zna francuski. Jest dwujęzyczna.
Wychowana w Anglii, Francji i Szwajcarii, doskonale wie, jak zachowuje się
Angielka czy Francuzka. Przechodzi szkolenie, zostaje oficerem i dostaje nowe
imię – Alice. Jako Anne – Marie Laroche zostaje wysłana do Francji, gdzie
zajmuje się przekazywaniem ulotek, informacji, czasem przerzutem ludzi. Trafia
do Paryża, aby zorganizować ucieczkę dwóch osób – genialnego fizyka i kobiety,
która ocalała z jednej z zasadzek zorganizowanych na brytyjskich szpiegów.
Fizyk to jej dawny ukochany – Clement. Ten sam, który słał do niej listy
miłosne. Kobietą okazuje się być Yvette, przyjaciółka Alice, która uczestniczyła
w tym samym szkoleniu, co ona.
Marian
Sutro jest dokładnie taka, jaka powinna być dziewczyna, która dopiero wkracza w
dorosłość. Ma w pamięci młodzieńcze zauroczenia. Jest pełna zapału i chęci do
działania. Jest inteligenta, mądra, dobrze wychowana i wykształcona. Jest też
młodą kobietą, która chce wiedzieć, czym jest namiętność. I choć, to
zestawienie może być zaskakujące, chce również wiedzieć, czym jest
niebezpieczeństwo. W jej przypadku, ze względu na czasy, w których żyje, to
niebezpieczeństwo polega na zaangażowaniu się w wojnę. Marian Sutro jest
najważniejszym elementem układanki, jaką jest cała książka. Cała opowieść jest
wielowymiarowa. Nie można jasno i pewnie powiedzieć, że historia opowiada o
jednej z kobiet, która skoczyła z brytyjskim spadochronem, z samolotu RAF-u,
aby pomagać Francji. Przez pryzmat Marian Sutro, autor pokazuje wiele aspektów
wojny. Jeśli przyjąć, że książka jest piramidą składającą się z wielu poziomów,
to u jej podstaw leży właśnie Marian Sutro. Później piramida zwęża się i
poprzez jej miłość do mężczyzn, sytuację kobiet w świecie zdominowanym przez
mężczyzn, poprzez konieczność udawania kogoś innego, aż do miłości do kraju,
dochodzimy do czubka piramidy.
Marian
Sutro różni się od innych kobiet przedstawionych w książce. Przede wszystkim
przeciwwagę dla głównej bohaterki widać w postaci Yvette. Kobiety poznały się
na szkoleniu w Szkocji. Yvette znalazła się na szkoleniu z zupełnie innego
powodu niż Marian. Ona chciała wrócić do Francji i znaleźć męża. Była wdową, z
małym dzieckiem, tymczasem okazała się zbyt zagubiona, dziecinna i niedojrzała
do odbycia odpowiedniej służby po zakończeniu szkolenia. Marian stała się jej
powiernicą i opiekunką, mimo, że różnice wiekowe i doświadczenie życiowe,
mogłyby świadczyć o tym, że powinno być odwrotnie. Yvette została wyrzucona ze
szkolenia, a obie kobiety spotkały się dopiero w Paryżu. Tylko, że Yvette nadal
była tą samą osobą – uzależnioną od mężczyzn, zastraszoną i tchórzliwą. Dla
mężczyzny zdradziła swój kraj i Marian.
Oprócz
Yvette, Mawer wspomina o matce Marian (która w ogóle nie angażuje się w sprawy
wojny) i kobietach, które na różnym etapie swojej szpiegowskiej kariery spotyka
Marian. One wszystkie pełnią mało istotne role – to w ich domach Marian
znajduje schronienie, czeka na spotkania z innymi, męskimi członkami
organizacji. O tym, jak bardzo bierna i uległa, była postawa kobiet w czasie
wojny, świadczy to, z jakim zaskoczeniem, mężczyźni dowiadują się o Marian i
jej roli.
Autor,
mimo tego, że stworzył silną i dojrzałą bohaterkę, nie odmówił jej prawa do
miłości. Marian żyje w swego rodzaju trójkącie. Dodam, że przede wszystkim
emocjonalnym. I to jest dość niezwykłe. W czasie wojny, która w każdej chwili
może zabrać życie, w miłości nie powinno być niedopowiedzeń. Tymczasem Marian
buduje więź z Benoita, prosi go, żeby pozbawił ją dziewictwa, a później odrzuca
jego miłość. Mam wrażenie, że Marian w głębi duszy liczy na to, że Clement, jej
pierwsza miłość, nadal na nią czeka. No cóż, nie czeka. Jest inny niż się
spodziewała. Niezaangażowany w wojnę. Zupełnie, jak jej matka.
Z
jednej strony „A girl who fall from the sky”, to książka o dojrzewaniu,
odwadze, podejmowaniu świadomych decyzji. Ale również jest to opowieść o
odpowiedzialności. Autor stworzył postać, która jest odpowiedzialna nie tylko
za siebie, czuje się również odpowiedzialna za swój kraj. A właściwie za obydwa
swoje kraje. Na końcu, Marian, choć ma szansę uciec, zostaje we Francji. Nie
wiem, czy została w niej dla Benoita, dla samej siebie, czy po prostu z miłości
do kraju.
Nie
da się ukryć, że to powieść głównie dla kobiet. Nie tylko dlatego, że jest o
kobiecie, ale dlatego, że tylko kobieta jest w stanie zrozumieć wybór i
zachowanie Marian. Mężczyzn nie warto w to wciągać. Dla mężczyzn temat wojny
nie ma aż taki wielu aspektów, jak dla kobiet. Poleciłabym tę książkę trzem
grupom odbiorców. Ze względu na wiek Marian - dziewczynom, które kończą szkoły
średnie, idą na studia lub są w trakcie studiów. Ze względu na temat kobietom,
które wojnę pamiętają nie tylko z podręczników historii, ale z własnego życia
czy z bezpośrednich i bardzo świeżych, relacji swoich rodziców. I osobom, które
po prostu kochają opowieści o silnych i odważnych kobietach. Kobietach na
zakrętach życiowych, które szukają w sobie odwagi.
Największą
zaletą tej książki jest dokładnie opisana i przemyślana postać Marian. Ogromna
wiedza o niej, jaką czytelnik zdobywa nie tylko dzięki narratorowi, ale też
dzięki analizie jej słów i zachowania, dzięki temu, że czytelnik widzi ją w
wielu, bardzo różnych sytuacjach. I mimo tego, że to Marian, autor poświęcił
najwięcej uwagi, pozostali bohaterowie nic na tym nie tracą. Są tak samo
wiarygodni, przemyślani, ludzcy, jak ona. Paradoksalnie, największą wadą
książki, jest również postać Marian. Autor stworzył niezwykłą kobietę. Sprawił,
że ją podziwiam. I sprawił też, że nie potrafiłam jej polubić. Jako
czytelniczka miałam czasami ochotę wiedzieć, gdzie w danym momencie znajdował
się Ned, brat Marian, co robił Clement, pierwsza miłość Marian lub z kim
rozmawiał Benoit, chcę myśleć, że ten, dla którego została we Francji. Czasami
postać Marian przytłacza. Jednak to ona jest bohaterką tej książki i dlatego ma
do tego prawo.
Język
książki jest dość surowy, konkretny. Bardzo podobały mi się dialogi – żywe,
autentyczne, inteligentne. Trafność myśli narratora sprawia, że książka ma swój
rytm. Zawsze doceniam to, że gdy czytam, obrazy opisywane przez autora, same
pojawiają mi się w głowie. I tak było tym razem. Autor nie tylko dostosował
swój styl i język do wyjątkowości opisywanej sytuacji, ale również przekazał
swoją wiedzę o wojnie, czy właściwie tym wycinku wojny, w sposób godny podziwu
i nawet naśladowania. Poprzez to, gdzie znajdowała się Marian i co czuła
Marian, co myślała, przemycił wiedzę o sytuacji na francuskiej wsi, we
francuskiej stolicy, na szkockich szkoleniach, większych i mniejszych miastach
Wielkiej Brytanii.
Tytuł: The Girl Who Fell From The Sky
Autor: Simon Mawer
Data wydania: 2012
Stron: 314


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz