poniedziałek, 2 września 2013

Coraz dalej od miłości



W pewnym momencie człowiek już nie wie, czy ci, co żyli długo i szczęśliwie, istnieli naprawdę.  Od jakiegoś czasu bardzo w to wątpię. Ludzie nie umieją kochać. Miłość w czystej postaci? Bzdura. Bajka dla małych dziewczynek wierzących w wampirze uczucia i dla dużych dziewczynek, które uwierzyły kilkanaście lat temu wujkowi Waltowi. Moją wiarę zweryfikowało życie. Dokładnie 157 dni temu. Dziś to policzyłam. A ponieważ mojej matematyce na piechotę, towarzyszy wczesna jesień, kubek z herbatą i świeczka o zapachu wanilii, to jest to wieczór pełen goryczy i sarkazmu. Brakuje mi tylko papierosa. Mimo, że nie palę. Nie ma co. Cudownie zaczynam poniedziałek. I z tej okazji, równie mało optymistyczny Bernhard Schlink i jego szczere i smutne opowiadania. 

Ostatnio przeczytałam…


… „Coraz dalej od miłości” Bernharda Schlinka. Kim jest pan Schlink? Panem od „Lektora”. I przyznaję – poleciałam na opinię. Przynajmniej za pierwszym razem, kiedy sięgnęłam po książkę z Kate Winslet na okładce. Opowiadania nie trafiły więc do mnie przez przypadek – wiedziałam, jakiego rodzaju literackiego geniuszu się spodziewać. Nie zawiodłam się, ale za to zmęczyłam. Zmęczyłam zakłamanym życiem bohaterów każdego z opowiadań. Weźmy taki przykład. Chłopiec przez całe swoje życie obserwuje ojca, który oddaje kult obrazowi przedstawiającemu dziewczynkę z jaszczurką. Po śmierci ojca, chłopak przejmuje opiekę nad obrazem. I też zaczyna oddawać mu kult. Obraz kryje tajemnicę, którą chłopak w końcu odkryje, jednak wcześniej zdąży zniszczyć sobie życie. Tylko po to, aby obraz chronić.
Inna historia – mężczyzna po śmierci żony odkrywa, że ta miała kochanka. Odnajduje go, zaprzyjaźnia się z nim, zaczyna gardzić, a w końcu współczuć.
Schlink nie pozostawia cienia wątpliwości – piękna miłość nie istnieje. Każde uczucie podszyte jest fałszem, niepewnością, poczuciem niedosytu i nawet brakiem bezpieczeństwa. Autor w bezlitosny sposób uświadamia nam, w jakim tak naprawdę świecie żyjemy. Przeszłość, pamięć, różnice kulturowe – najmniejszy okruch potrafi zniszczyć wszystko. Każdy związek jest kolosem na glinianych nogach. Związek ojca z synem. Związek młodej Żydówki z młodym Niemcem. Męża i żony. I jego dwóch kochanek. Schlink być może szokuje i zaskakuje, ale jednocześnie uświadamia, że nie ma nic bardziej skomplikowanego od ludzkich uczuć.
„Coraz dalej od miłości” to taka książka, która powinna znaleźć się na liście lektur. Nie szkolnych, oczywiście. Liście lektur niezbędnych do osiągnięcia emocjonalnej dojrzałości. Opowiadania, które sprawiają ogromny ból i wkładają do głowy myśli, których nie można i nie należy się pozbywać. Wraz z wiekiem, wraz ze zdobywaniem nowych doświadczeń, poznawaniem nowych emocji, każdy z nas, każda kobieta i każdy mężczyzna, oddala się od miłości. Umierając jesteśmy więc na skraju piekła. Inaczej się nie da. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz